Tata bliźniaków zgodził się, bym została u nich na noc. Nie powiedzieli mu jednak o tym, że straciłam pamięć. Kate uznała, że to dziwne, iż nie pamiętam tylko swojej tożsamości.
Nie obchodzi mnie to, chcę tylko odzyskać swoją przeszłość, wspomnienia. Ta pustka w głowie coraz bardziej zaczyna mnie przerażać. Jest tak ogromna i czuję, że zarasta większość mojego mózgu. Na razie nie miałam żadnego przebłysku, prócz tego snu, w którym stałam w ogniu. Ale on był przerażający i dziwny, więc nie sądzę, by był częścią moich wspomnień. Jak opowiedziałam o nim Kate, to odparła, że może kiedyś uczestniczyłam w pożarze. Chyba ma rację, jednak ja w tym śnie się śmiałam i wcale nie płonęłam. A to jest już naprawdę niepokojące.
Dziwne jest też to, że Pan Silvern wydaje mi się kimś znajomym. Jednak gdyby mnie znał, powiedział by coś. Na razie wiem tylko tyle, że jestem bardzo podobna do jego dawnej koleżanki. A może to moja mama lub ktoś z rodziny? Muszę się jakoś wypytać o tą Evenly.
Teraz siedzę w ogrodzie. Woda z fontanny tryska na mnie, jednak wcale mi to nie przeszkadza. Upał jest nie do wytrzymania, ale cóż poradzić, w końcu to środek lata.
Kate poszła po lemoniadę a Lucas gdzieś wyszedł. Ogólnie zaczął się dziwnie zachowywać. Myślę że zaskoczyło go moje wyznanie. Może nie wie, jak ma się przy mnie zachowywać? Albo komuś powiedział... Nie, nie zrobił by tego. Po i po co?
Zastanawiałam się też nad kwestią tego, co dzieje się wokół mnie. Drzewo, które się zapaliło z niczego, podczas gdy ja miałam sen o pożarze oraz woda, która zdaniem bliźniaków unosiła się nade mną. A może by tak spróbować to powtórzyć?
Skupiłam się na przejrzystej wodzie, która rozbryzgiwała się po trawniku i mojej bladej skórze.
Przez chwilę nic się nie działo, lecz po paru sekundach woda przestała o mnie uderzać i wzleciała w górę. Najpierw wirowała nad fontanną, po czym spadła z pluskiem.
- Łaaał - szepnęłam do siebie.
- ŁAAAŁ! - zawtórowała mi Kate, która właśnie wróciła z dwoma szklankami lemoniady. Miałam wrażenie, że zaraz je upuści, więc poderwałam się do góry i zabrałam od niej żółty napój.
- Od dawna to potrafisz? - zapytała Kate z oczami wielkimi jak spodki.
- Nie wiem - odparłam. - Chyba po raz pierwszy mi się to udało kiedy mnie znaleźliście. A wcześniej jak śniłam o pożarze i gdy się obudziłam, czułam swąd spalonego ciała.
- Ach...
- Myślisz, że kogoś spaliłam? - spytałam przerażona. Wcześniej o tym nie pomyślałam, a teraz ta myśl sprawiła, że ogarnęła mnie panika, którą z trudem powstrzymałam.
- Nie, no coś ty! - zaprzeczyła, kręcąc przy tym energicznie głową. - No dobra, to co z tą lemoniadą? Dasz mi ją w końcu? - zapytała z uśmiechem. Podałam jej szklankę i obie rozwaliłyśmy się na trawie.
Dzień był cudowny, jednak ja w swoim sercu dostrzegłam burzową chmurę. Czyżbym nieświadomie kogoś zabiła? Chyba powinnam się nauczyć kontrolować te moce. Nie chciałabym się obudzić kiedyś w płonącym łóżku. Ale skąd w ogóle się to wzięło? Czy to ma związek z pustką, tą czarną otchłanią, która pogrążyła moje wspomnienia?
Kate mówiła coś do mnie, jednak ja byłam za bardzo pogrążona w swoich myślach, by słuchać, co mówi. w końcu szturchnęła mnie między żebra, aż jęknęłam z bólu.
- Za co to?
- Nie słuchasz mnie - odparła rozbawiona. - Lucas się jakoś dziwnie zachowuje. Jest taki zamknięty w sobie, nigdzie nie wychodzi i prawie w ogóle się nie odzywa.
- Zauważyłam. Może jest chory? - Przynajmniej miałam nadzieję, że tak jest.
- Zapewne - mruknęła Kate, gapiąc się w chmury. - Hej, może pójdziemy na lody?
- No jasne - odpowiedziałam z entuzjazmem. Lody, pyszne, roztapiające się w ustach lody. Idealne na upał, który nie dawał żyć mieszkańcom Couren.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dwa dni bez szkoły. Świetnie spędzone dwa dni bez szkoły.
Nie obchodzi mnie to, chcę tylko odzyskać swoją przeszłość, wspomnienia. Ta pustka w głowie coraz bardziej zaczyna mnie przerażać. Jest tak ogromna i czuję, że zarasta większość mojego mózgu. Na razie nie miałam żadnego przebłysku, prócz tego snu, w którym stałam w ogniu. Ale on był przerażający i dziwny, więc nie sądzę, by był częścią moich wspomnień. Jak opowiedziałam o nim Kate, to odparła, że może kiedyś uczestniczyłam w pożarze. Chyba ma rację, jednak ja w tym śnie się śmiałam i wcale nie płonęłam. A to jest już naprawdę niepokojące.
Dziwne jest też to, że Pan Silvern wydaje mi się kimś znajomym. Jednak gdyby mnie znał, powiedział by coś. Na razie wiem tylko tyle, że jestem bardzo podobna do jego dawnej koleżanki. A może to moja mama lub ktoś z rodziny? Muszę się jakoś wypytać o tą Evenly.
Teraz siedzę w ogrodzie. Woda z fontanny tryska na mnie, jednak wcale mi to nie przeszkadza. Upał jest nie do wytrzymania, ale cóż poradzić, w końcu to środek lata.
Kate poszła po lemoniadę a Lucas gdzieś wyszedł. Ogólnie zaczął się dziwnie zachowywać. Myślę że zaskoczyło go moje wyznanie. Może nie wie, jak ma się przy mnie zachowywać? Albo komuś powiedział... Nie, nie zrobił by tego. Po i po co?
Zastanawiałam się też nad kwestią tego, co dzieje się wokół mnie. Drzewo, które się zapaliło z niczego, podczas gdy ja miałam sen o pożarze oraz woda, która zdaniem bliźniaków unosiła się nade mną. A może by tak spróbować to powtórzyć?
Skupiłam się na przejrzystej wodzie, która rozbryzgiwała się po trawniku i mojej bladej skórze.
Przez chwilę nic się nie działo, lecz po paru sekundach woda przestała o mnie uderzać i wzleciała w górę. Najpierw wirowała nad fontanną, po czym spadła z pluskiem.
- Łaaał - szepnęłam do siebie.
- ŁAAAŁ! - zawtórowała mi Kate, która właśnie wróciła z dwoma szklankami lemoniady. Miałam wrażenie, że zaraz je upuści, więc poderwałam się do góry i zabrałam od niej żółty napój.
- Od dawna to potrafisz? - zapytała Kate z oczami wielkimi jak spodki.
- Nie wiem - odparłam. - Chyba po raz pierwszy mi się to udało kiedy mnie znaleźliście. A wcześniej jak śniłam o pożarze i gdy się obudziłam, czułam swąd spalonego ciała.
- Ach...
- Myślisz, że kogoś spaliłam? - spytałam przerażona. Wcześniej o tym nie pomyślałam, a teraz ta myśl sprawiła, że ogarnęła mnie panika, którą z trudem powstrzymałam.
- Nie, no coś ty! - zaprzeczyła, kręcąc przy tym energicznie głową. - No dobra, to co z tą lemoniadą? Dasz mi ją w końcu? - zapytała z uśmiechem. Podałam jej szklankę i obie rozwaliłyśmy się na trawie.
Dzień był cudowny, jednak ja w swoim sercu dostrzegłam burzową chmurę. Czyżbym nieświadomie kogoś zabiła? Chyba powinnam się nauczyć kontrolować te moce. Nie chciałabym się obudzić kiedyś w płonącym łóżku. Ale skąd w ogóle się to wzięło? Czy to ma związek z pustką, tą czarną otchłanią, która pogrążyła moje wspomnienia?
Kate mówiła coś do mnie, jednak ja byłam za bardzo pogrążona w swoich myślach, by słuchać, co mówi. w końcu szturchnęła mnie między żebra, aż jęknęłam z bólu.
- Za co to?
- Nie słuchasz mnie - odparła rozbawiona. - Lucas się jakoś dziwnie zachowuje. Jest taki zamknięty w sobie, nigdzie nie wychodzi i prawie w ogóle się nie odzywa.
- Zauważyłam. Może jest chory? - Przynajmniej miałam nadzieję, że tak jest.
- Zapewne - mruknęła Kate, gapiąc się w chmury. - Hej, może pójdziemy na lody?
- No jasne - odpowiedziałam z entuzjazmem. Lody, pyszne, roztapiające się w ustach lody. Idealne na upał, który nie dawał żyć mieszkańcom Couren.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dwa dni bez szkoły. Świetnie spędzone dwa dni bez szkoły.