Wciągnięci w świat magii

niedziela, 13 maja 2012

Rozdział piąty

Głód wyżerał mnie od środka. Dosłownie żywił się moimi wnętrznościami. Już od trzech dni nic nie jadłam. A dwie noce przespałam na niewygodnych ławkach. Ile jeszcze będę chodziła tak bez żadnego celu? Na razie wiedziałam tylko, że znajduję się w niewielkim miasteczku o nazwie Couren na północny zachód od Chicago.
 Po paru godzinach snu ruszyłam w stronę tego miasta, jednak nie zamierzałam się do niego udać. Przynajmniej nie w najbliższej przyszłości. W wielkim mieście szybciej mogliby mnie złapać. Nie byłoby mowy o spaniu na ulicy. Za duże zagrożenie. Dlatego zostałam w Couren, czułam, że jest tu coś, co pomoże mi odnaleźć tożsamość i rodzinę. Jeżeli jeszcze jakąś miałam.
 Tak naprawdę wcześniej niewiele się nad nią zastanawiałam. Dopiero gdy znalazłam się na pustym moście, przecinającym wąską rzekę, zaczęłam myśleć się nad przeszłością. Wtedy też cały powstrzymywany strach, który ogarniał mnie za każdym razie, gdy zaczynałam myśleć, wylał się ze mnie w postaci potoku łez.
Weź się w garść, zganiłam się w myślach. Parę głębokich wdechów i wydechów pozwoliło mi się uspokoić.
- Może to miejsce coś mi przypomni - powiedziałam do siebie z nadzieją.
Caroline, ty już naprawdę świrujesz, zaśmiałam się w myślach. Jest już na tyle źle, że zaczynam gadać sama ze sobą.
Ponownie poczułam, że łzy napływają mi do oczu, jednak szybko je otarłam i rozejrzałam się.
Tafla wody skrzyła się w promieniach słońca, trawa tańczyła, poruszana przez wiatr. Wszystko, rzeka, drzewa, czyste niebo, a nawet spróchniałe deski mostu, na którym siedziałam, niezwykle kontrastowało z moimi emocjami. A ten obraz niczego mi nie przypominał.
Zamknęłam oczy i położyłam się, wkładając nogi do lodowatej wody. Nie wiedząc kiedy, zapadłam w głęboki sen.

- Przeklinam was, synów zrodzonych z tej ziemi. Przeklinam tą ziemię, która was zrodziła. Niech będą przeklęte i wasze dzieci, i wnuki wasze. Equiere dir, devon shireu im se oxes. Equiere uxi oxes, pineru dir shireun. Nerim teru equierem xem dire chidore, xem lenus dire! Ja... - resztę słów zastąpił dziki wrzask. Kobieta spłonęła, zostawiając po sobie jedynie proch, który szybko został zmieciony przez silny wiatr. Ludzie, którzy wcześniej domagali się śmierci, teraz zamilkli, tak jak zamilkła Elizabeth, gdy ogień dosięgnął jej twarzy...
Później były już tylko obrazy przedstawiające rzeź. Krew zalała wszystko, ciała trupów walały się po uliczkach. Były też cienie, przemieszczające się po ścianach i ziemi. I śmiech, ochrypły, przepełniający grozą i strachem nawet najdzielniejszych wojowników. Śmiech kobiety, która zapragnęła zemsty.

Gwałtownie otworzyłam oczy i usiadłam, prawie zderzając się z jakąś dziewczyną, która zaskoczona szybko odskoczyła ode mnie. Obok niej stał chłopak, bardzo podobny do dziewczyny. Zapewne bliźniaki, pomyślałam, zauważając coraz więcej podobieństw pomiędzy nimi. Oboje mieli ciemne włosy i zielone oczy, gęsto okolone długimi rzęsami. Ich ciała były równie szczupłe i wysokie. Różnili się jednak kolorem skóry. Dziewczyna była opalona - wyglądała jak modelka z południa. Zaś skóra chłopaka kolorem nie różniła się od mojej - była równie blada.
Wstałam i wytarłam dłońmi tył szortów, które otrzymałam w barze. Następnie poprawiłam włosy, które splątał wiatr. Dopiero wtedy ponownie spojrzałam na rodzeństwo, próbując zachować spokój, mimo walącego serca.
Pierwsza odezwała się dziewczyna:
- Przepraszam, nie chcieliśmy cię obudzić - powiedziała zakłopotana. - Myśleliśmy, że coś ci się stało i pomyślałam, żeby to sprawdzić, i wtedy się obudziłaś - dodała ze skruszoną miną.
- Dzięki za troskę, to miłe z waszej strony. Jak widać, nic mi nie jest - odparłam, uśmiechając się przyjaźnie. Miło było spotkać kogoś z kim mogło się wymienić parę zdań. Chociaż rozmowa z kimkolwiek mogła być niebezpieczna. Gdyby się dowiedzieli, że straciłam pamięć, to pewnie by zabrali mnie na policję lub do szpitala. A czułam, że wylądowanie w jakimś ośrodku dla młodzieży nie byłoby przyjemnym doświadczeniem. Wolałam sama przypomnieć sobie, kim jestem.
Rodzeństwo spojrzało po sobie niepewnie. Nie powiem, zaniepokoiło mnie to na tyle, że nawet nie spytałam głośno, dlaczego się tak na mnie gapią. Jednak chłopak szybko odpowiedział na te niewypowiedziane pytanie.
- Wiesz, jak przyszliśmy mówiłaś coś przez sen...
- I woda jakoś tak... wznosiła się wokół ciebie - zakończyła jego siostra.
- Aha - odparłam tylko, choć czułam, jak skręcają mi się wnętrzności... I wtedy zaburczało mi w brzuchu, wywołując to śmiech nie tylko mój, ale i także zielonookich.
- Chyba zgłodniałaś. Wpadniesz do nas na obiad? - Zapytała dziewczyna, szczerząc zęby w uroczym uśmiechu.
- Nawet mnie nie znacie - odparłam speszona.
- Jak masz na imię?
- Eee... Caroline .
- No i widzisz, już cię znamy! - Zawołała ze śmiechem. - Ja jestem Kate a to Lucas - dodała, kłaniając się teatralnie. Lucas uśmiechnął się tylko i skinął głową.
- Jej... dziękuję.
Spojrzałam na nich z wdzięcznością. Oni ratują mi życie, pomyślałam. Ale muszę uważać, by się nie dowiedzieli o moich problemach. Chyba nie mogę im jeszcze na tyle zaufać. A to co powiedzieli... czy mówili prawdę? Chyba tak, nie mieliby po co kłamać. Jednak to takie dziwne. Najpierw ten ogień, teraz woda i te gadanie przez sen... Chyba naprawdę wariuję.
- Pośpieszmy się, bo jeszcze obiad wystygnie - powiedziała Kate z entuzjazmem, idąc w stronę ścieżki. Lucas prychnął, obrócił oczami i ruszył za siostrą. Nie pozostało mi nic innego, jak pójść z nimi.

9 komentarzy:

  1. Elizabeth. Mam słabość do czarownic o tym imieniu.
    Jeśli wiesz, że robisz błędy to czemu ich nie poprawiasz? I jakoś denerwuje mnie pisanie niedbałe... Wiesz czemu? Bo jak się coś robi, to robi się dobrze. jak ten rozdział - nie rzuciły mi się w oczy błędy.
    Poza tym jednym: nic nie pamięta, nawet nie wie kim jest. To skąd wie, że ktoś ją ściga?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprawiam je, gdy tylko mogę dorwać się do komputera lub laptopa. Niestety zdarza się to rzadko, więc błędy zazwyczaj poprawiam z opóźnieniem. Nie wie, że ktoś ją ściga. Po prostu nie chce wylądować w domu dziecka. Szuka swojej rodziny na własną rękę, bo boi się, że policja jej nie pomoże. Czeka z nadzieją, że sobie coś przypomni.

      Usuń
    2. Jak na kogoś kto stracił pamięć zaskakująco dobrze wie jak funkcjonuje społeczeństwo.

      Usuń
    3. Też tak na początku myślałam, ale mogła zapomnieć tylko tych najważniejszych rzeczy (rodzina, przyjaciele, miejsce zamieszkania). A nie chciałam, by trafiła do jakiegoś ośrodka.

      Usuń
  2. Mnie się podoba. :)
    Jestem ciekawa jak dalej się potoczą jej losy.
    Stawiam że będzie z Lucasem. ^ ^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, chyba większość tak myśli, ale z nim nie będzie. Na razie tylko tyle mogę wyjawić. :)

      Usuń
  3. Wczytałam się i już nie mogę się doczekać kolejnych wpisów. A swoją drogą to Lucas i Kate są odważni, że zapraszają na obiad obcą dziewczynę, dookoła której wznosiła się woda, kiedy spała :).

    OdpowiedzUsuń
  4. Nowa notka na http://when-the-kiss-of-love-becomes-a-lie.blog.onet.pl/ Zapraszam : )

    OdpowiedzUsuń