W barze "Bermet" cuchnęło dymem papierosowym, unoszącym się nad stolikami z ciemnego drewna, a także nad starym barem, za którym stała znudzona kobieta. Ruch tutaj był niewielki, przynajmniej w tym dniu, więc gdy weszłam, a drzwi zatrzasnęły się za mną, od razu zwróciłam na siebie uwagę wszystkich klientów. Niepewnie ruszając przed siebie, czułam na sobie około dziesięciu par oczu, które bezczelnie szacowały moją osobę. Gdy usiadłam przy barze wszystko wróciło do normy i ponownie bar wypełnił się odgłosami rozmów.
- Podać ci coś, młoda? - Spytała blondynka, stukając długimi tipsami o czarny blat. Uśmiechnęłam się blado i skinęłam głową.
- Proszę wodę niegazowaną - odpowiedziałam ochrypłym głosem. Mój wzrok padł na jasne włosy barmanki i zaczęłam się zastanawiać czy są farbowane... Jakbyś nie miała ważniejszych rzeczy na głowie, skarciłam się w myślach. Na przykład, co ze sobą teraz zrobisz.
- Nie jesteś stąd, prawda?
Przytaknęłam, zaskoczona a zarazem szczęśliwa, że blondynka nawiązała ze mną rozmowę. Jeszcze szczęśliwsza byłam, gdy postawiła przede mną szklankę wody, do której włożyła dwie kostki lodu. Upiłam łyk chłodnego napoju i westchnęłam. Woda była jak balsam dla moich spragnionych ust i wyschniętego gardła. Nie piłam odkąd obudziłam się w domu kobiety, od której uciekłam.
- Nie jestem - odparłam. - Aż tak to widać?
- No taak... - powiedziała powoli. - Jeżeli chcesz to u góry jest pokój z łazienką. Możesz się wykąpać i przebrać - dodała speszona. Muszę przyznać, że zaskoczyła mnie jej propozycja, jednak gdy już weszłam po schodach do niewielkiego pokoiku, wiedziałam co miała na myśli, proponując mi kąpiel. Cała byłam umorusana sadzą, kurzem i ulicznym pyłem. Moje ubrania w paru miejscach były poszarpane, a włosy skołtunione. To by tłumaczyło zachowanie ludzi, którzy mnie ignorowali, pomyślałam z rozbawieniem. Bo trzeba przyznać, że wyglądałam naprawdę zabawnie. Powiedziałabym nawet, że żałośnie prezentowałam się w czystym pomieszczeniu. Nie chcąc nadużywać gościnności barmanki, wzięłam szybki prysznic, dokładnie szorując całe ciało. Następnie nałożyłam błękitny szlafrok i wyjęłam z szafki grzebień. Włosy rozczesałam z trudem, wyrywając przy tym parę blond kosmyków. Jednak po dokładnym wysuszeniu ich, okazały się naprawdę ładne. Twarz również prezentowała się dość przyjemnie w jasnym oświetleniu. Gdy wyszłam, na krześle czekały na mnie czyste ubrania, a na stoliku stał kubek gorącej czekolady. Przebrałam się z przyjemnością wkładając krótkie szorty i cienką podkoszulkę. Te ubrania, w porównaniu do ciemnych dżinsów i bawełnianej koszuli, które nosiłam wcześniej, były o wiele odpowiedniejsze na klimat tego miasteczka. Chwyciłam kubek i ostrożnie, by nie wylać jego zawartości, zeszłam z powrotem do baru i ponownie siadłam przy ladzie.
- Bardzo pani dziękuję, nawet nie wiedziałam, że jestem aż tak brudna - szepnęłam do barmanki.
- Nie ma za co. Teraz wyglądasz o wiele lepiej - uśmiechnęła się, ukazując rządek białych zębów. - I nie żadna "pani" tylko Sophie - dodała puszczając mi oczko.
- W takim razie, dziękuję, Sophie. Jestem Caroline - przedstawiłam się imieniem, które zdążyłam wymyślić podczas kąpieli. Tak samo, jak całą nową osobowość. Trzeba być ostrożnym, nie?
Po kolejnych minutach spędzonych na rozmowie z Sophie, opuściłam bar jako Caroline Cameron. Wtedy nie wiedziałam, że po raz ostatni widziałam tą uroczą blondynkę.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ha ha ha. Szlaban na wieczność, czyli wchodzę tylko wtedy, gdy ktoś zostawi otarty komputer / laptop. To pisałam na szybko, więc wybaczcie błędy. Tata bardzo nie lubi, jak tykam jego skarb. ;___;
W każdym razie zastanawiam się teraz, co napisać dalej, nie gubiąc wątku z czarownicą. będę musiała troszeczkę pokombinować, co nie zawsze mi wychodzi na dobre. Na razie to włóczę się po domu od czasu do czasu odwiedzając koleżankę w szpitalu. A w poniedziałek ponownie do szkoły... Jeszcze tylko 2 miesiące, trzeba wytrzymać. c:
- Podać ci coś, młoda? - Spytała blondynka, stukając długimi tipsami o czarny blat. Uśmiechnęłam się blado i skinęłam głową.
- Proszę wodę niegazowaną - odpowiedziałam ochrypłym głosem. Mój wzrok padł na jasne włosy barmanki i zaczęłam się zastanawiać czy są farbowane... Jakbyś nie miała ważniejszych rzeczy na głowie, skarciłam się w myślach. Na przykład, co ze sobą teraz zrobisz.
- Nie jesteś stąd, prawda?
Przytaknęłam, zaskoczona a zarazem szczęśliwa, że blondynka nawiązała ze mną rozmowę. Jeszcze szczęśliwsza byłam, gdy postawiła przede mną szklankę wody, do której włożyła dwie kostki lodu. Upiłam łyk chłodnego napoju i westchnęłam. Woda była jak balsam dla moich spragnionych ust i wyschniętego gardła. Nie piłam odkąd obudziłam się w domu kobiety, od której uciekłam.
- Nie jestem - odparłam. - Aż tak to widać?
- No taak... - powiedziała powoli. - Jeżeli chcesz to u góry jest pokój z łazienką. Możesz się wykąpać i przebrać - dodała speszona. Muszę przyznać, że zaskoczyła mnie jej propozycja, jednak gdy już weszłam po schodach do niewielkiego pokoiku, wiedziałam co miała na myśli, proponując mi kąpiel. Cała byłam umorusana sadzą, kurzem i ulicznym pyłem. Moje ubrania w paru miejscach były poszarpane, a włosy skołtunione. To by tłumaczyło zachowanie ludzi, którzy mnie ignorowali, pomyślałam z rozbawieniem. Bo trzeba przyznać, że wyglądałam naprawdę zabawnie. Powiedziałabym nawet, że żałośnie prezentowałam się w czystym pomieszczeniu. Nie chcąc nadużywać gościnności barmanki, wzięłam szybki prysznic, dokładnie szorując całe ciało. Następnie nałożyłam błękitny szlafrok i wyjęłam z szafki grzebień. Włosy rozczesałam z trudem, wyrywając przy tym parę blond kosmyków. Jednak po dokładnym wysuszeniu ich, okazały się naprawdę ładne. Twarz również prezentowała się dość przyjemnie w jasnym oświetleniu. Gdy wyszłam, na krześle czekały na mnie czyste ubrania, a na stoliku stał kubek gorącej czekolady. Przebrałam się z przyjemnością wkładając krótkie szorty i cienką podkoszulkę. Te ubrania, w porównaniu do ciemnych dżinsów i bawełnianej koszuli, które nosiłam wcześniej, były o wiele odpowiedniejsze na klimat tego miasteczka. Chwyciłam kubek i ostrożnie, by nie wylać jego zawartości, zeszłam z powrotem do baru i ponownie siadłam przy ladzie.
- Bardzo pani dziękuję, nawet nie wiedziałam, że jestem aż tak brudna - szepnęłam do barmanki.
- Nie ma za co. Teraz wyglądasz o wiele lepiej - uśmiechnęła się, ukazując rządek białych zębów. - I nie żadna "pani" tylko Sophie - dodała puszczając mi oczko.
- W takim razie, dziękuję, Sophie. Jestem Caroline - przedstawiłam się imieniem, które zdążyłam wymyślić podczas kąpieli. Tak samo, jak całą nową osobowość. Trzeba być ostrożnym, nie?
Po kolejnych minutach spędzonych na rozmowie z Sophie, opuściłam bar jako Caroline Cameron. Wtedy nie wiedziałam, że po raz ostatni widziałam tą uroczą blondynkę.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ha ha ha. Szlaban na wieczność, czyli wchodzę tylko wtedy, gdy ktoś zostawi otarty komputer / laptop. To pisałam na szybko, więc wybaczcie błędy. Tata bardzo nie lubi, jak tykam jego skarb. ;___;
W każdym razie zastanawiam się teraz, co napisać dalej, nie gubiąc wątku z czarownicą. będę musiała troszeczkę pokombinować, co nie zawsze mi wychodzi na dobre. Na razie to włóczę się po domu od czasu do czasu odwiedzając koleżankę w szpitalu. A w poniedziałek ponownie do szkoły... Jeszcze tylko 2 miesiące, trzeba wytrzymać. c:
 
Jej, nasuwa mi się jedna myśl - ciekawy świat. Skoro to była czarownica... jest magiczny, tak? Oryginalny. Inny niż większość.
OdpowiedzUsuńCóż za groza ostatnich zdań.. :3
Pisz dalej! Może ewentualnie trochę dłużej.
Nie, ten świat jest taki jak nasz. Tylko że ta dziewczyna nie jest zwykła. Gdy znajdę więcej czasu, bo obecnie muszę zrobić projekt, to wyjaśnię pochodzenie Caroline i jej przeznaczenie. c:
UsuńCiekawie, chociaż rzeczywiście krótko. Rozumiem powód, sama też muszę się 'wkradać' :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie:
http://survive-tomorrow.blogspot.com/
No i mamy Caroline Cameron. Rozdział rzeczywiście kródki, ale powinna liczyć się jakość, czyż nie? ;) Myślę, że opisy masz bardzo dobre. Chociażby opis bardu... "Dym unoszący się nad stolikami z ciemnego drewna" i już się czuje ten kilmat. Tym bardziej, że często spotyka się takie sceny na filmach. No, ale żeby je przedstawić potrzeba odpowiedniego opisu, czyż nie? Twój jest idealny ;) Dobrze, że nie roztkliwiasz się nad każdym szczegółem, piszesz kródko i obrazowo co bardzo mi się podoba. Zdziwiło mnie zachowanie kelnerki... W tych czasach tak rzadko spotyka się miłe i życzliwe osoby. Ciekawa jestem czy Caroline i Sophie się jeszcze kiedyś spotkają i jak utrzymasz wątek z czarownicą ;) Pozdrawiam i życzę weny na kolejene rozdziały...
OdpowiedzUsuńhttp://mirrors-world.blog.onet.pl/
PS. Strasznie trudno tu się dodaje komentarze :/
UsuńBohaterka ma gorączkę, ale najspokojniej w świecie ucieka z domu jakiejś kobiety i bez żadnych dolegliwości, prócz zmęczenia idzie w świat. Gdzież tu realizm? Gdzie opisy jej samopoczucia? Przecież powinna źle się czuć, rozważać kim jest, co się stało. Parę zdawkowych wspomnień to za mało. Powinnaś dodać coś więcej, ukazać, że się boi, że nie wie co się dzieje itp. Powinna się bać, szukać odpowiedzi, a nie zwyczajnie iść i spokojnie odpowiadać na pytania barmanki. Nawet się nie wahała, po prostu podała imię. Nie zastanawiała się jak brzmiało jej prawdziwe, kim byli rodzice, co się z nimi stało, czy jej szukali...
OdpowiedzUsuńBardzo lekko potraktowałaś bardzo ciekawą sytuację - utratę pamięci. Wpadłaś na taki pomysł, błędów w pisaniu nie robisz zbyt wielu - masz potencjał. Ale nie spłycaj tego.
"czułam na sobie około dziesięciu par oczu" - przykleiły jej się do ubrania czy jak?
"Trzeba być ostrożnym, nie?" - niby komu zadaje to pytanie? Głosom w swojej głowie?
when-the-darknes-falls.blogspot.com - zapraszam i dodaję do linków.
Pozdrawiam
Wiem jakie błędy popełniam, widzę to. Gdybym miała więcej czasu, pisałabym lepiej. Na początku dokonywałam prób pisania wcześniej na kartce papieru, jednak niezbyt dobrze mi to wychodziło. I ciągle zmieniałam treść. Dlatego teraz piszę na szybko, niezbyt starannie, jak widać. Na przyszłość obiecuję się poprawić i dziękuję za szczerą opinię.
Usuń